Info
Ten blog rowerowy prowadzi matajsenPL z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 16948.42 kilometrów w tym 1359.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.87 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 110447 metrów.
Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2019, Sierpień2 - 0
- 2019, Czerwiec1 - 0
- 2019, Maj2 - 0
- 2019, Marzec1 - 0
- 2018, Październik2 - 0
- 2018, Wrzesień5 - 0
- 2018, Sierpień2 - 0
- 2018, Lipiec4 - 0
- 2018, Czerwiec3 - 0
- 2018, Maj2 - 0
- 2018, Kwiecień3 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Październik1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Lipiec2 - 0
- 2017, Czerwiec2 - 0
- 2017, Maj1 - 0
- 2017, Kwiecień2 - 0
- 2017, Marzec1 - 0
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Grudzień1 - 1
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień4 - 0
- 2016, Sierpień4 - 0
- 2016, Lipiec1 - 0
- 2016, Czerwiec3 - 0
- 2016, Maj4 - 0
- 2016, Kwiecień2 - 2
- 2016, Marzec1 - 0
- 2016, Luty1 - 0
- 2015, Grudzień1 - 0
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik2 - 0
- 2015, Wrzesień5 - 0
- 2015, Sierpień8 - 0
- 2015, Lipiec5 - 0
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj3 - 0
- 2015, Kwiecień3 - 0
- 2015, Marzec1 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2014, Grudzień1 - 1
- 2014, Listopad4 - 0
- 2014, Październik5 - 0
- 2014, Wrzesień17 - 3
- 2014, Lipiec5 - 1
- 2014, Czerwiec4 - 0
- 2014, Maj5 - 2
- 2014, Kwiecień7 - 2
- 2014, Luty1 - 2
- 2013, Grudzień1 - 1
- 2013, Październik5 - 3
- 2013, Wrzesień3 - 0
- 2013, Sierpień14 - 2
- 2013, Lipiec12 - 4
- 2013, Czerwiec13 - 6
- 2013, Maj10 - 0
- 2013, Kwiecień6 - 0
- 2012, Październik1 - 0
- 2012, Wrzesień7 - 0
- 2012, Sierpień9 - 5
- 2012, Lipiec4 - 1
- 2012, Czerwiec7 - 8
- 2012, Maj5 - 9
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2012, Marzec1 - 3
- 2011, Październik2 - 1
- 2011, Wrzesień15 - 10
- 2011, Sierpień9 - 10
- 2011, Lipiec9 - 13
- 2011, Czerwiec18 - 13
- 2011, Maj14 - 4
- 2011, Kwiecień6 - 4
- 2011, Marzec1 - 1
- 2010, Listopad1 - 5
- 2010, Październik10 - 8
- 2010, Wrzesień11 - 14
- 2010, Sierpień9 - 6
- 2010, Lipiec20 - 19
- 2010, Czerwiec8 - 16
- 2010, Maj3 - 0
- 2010, Kwiecień4 - 0
- 2009, Październik2 - 7
- 2009, Wrzesień2 - 0
- 2009, Sierpień9 - 0
- 2009, Lipiec11 - 0
- 2009, Czerwiec2 - 0
2013
Dystans całkowity: | 2324.99 km (w terenie 123.00 km; 5.29%) |
Czas w ruchu: | 97:54 |
Średnia prędkość: | 23.75 km/h |
Maksymalna prędkość: | 95.60 km/h |
Suma podjazdów: | 26772 m |
Suma kalorii: | 66015 kcal |
Liczba aktywności: | 63 |
Średnio na aktywność: | 36.90 km i 1h 33m |
Więcej statystyk |
- DST 22.28km
- Czas 00:50
- VAVG 26.73km/h
- VMAX 65.50km/h
- Temperatura 23.8°C
- Kalorie 577kcal
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobra noga, tylko dobra...
Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 0
...
Trochę późno jak na rower ale najpierw pojechałem BH do babci w odwiedziny i troszkę zeszło. No ale trasa krótka, zakładam żółte okulary i ruszam. Najpierw spokojnie, rozgrzewkowo. Następnie pierwszy pagórek kadencyjnie i dalej atakuję Słocinę. Początek bardzo ostro 20+km/h ale potem zaczęło w drugiej części brakować pary w nogach. Jeszcze poćwiczę i może całą uda mi się podjechać 20+km/h :P
Następnym atakowanym podjazdem był Rzeszów 11. Plan na ten uphill był zacny wykonany znów w części. Nie udaje mi się tam podjechać ostro z buta. Tym razem nawet stawałem na pedały, szarpałem ale dalej ciężko.
Stąd się wziął tytuł- "dobra noga, tylko dobra". Może za dużo bym chciał od razu? Nie wiem. Na bank brakuje mi obiektów do ścigania lub szybkiego towarzystwa do ostrych treningów. Może innym razem...
Mapki:
...
- DST 6.65km
- Czas 00:15
- VAVG 26.61km/h
- VMAX 42.40km/h
- Temperatura 31.9°C
- Kalorie 202kcal
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Do miasta po obiekt testowy :D
Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 0
...
Do miasta po iście ciekawy obiekt testów- czyli SZOSA z prawdziwego zdarzenia!
...
- DST 64.65km
- Czas 02:08
- VAVG 30.30km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 31.9°C
- Kalorie 2210kcal
- Podjazdy 378m
- Aktywność Jazda na rowerze
Szosa, hmm jak by to ugryść :)
Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 01.08.2013 | Komentarze 1
...
Wreszcie dożyłem tego momentu! Tak, tak dziś był WIELKI TEST SZOSY z prawdziwego zdarzenia!
Rano dzwonię do miłego pana z E- Sportu, (który użyczył mi sprzętu na przejażdżkę) czy mogę wpaść po rower. Słyszę, że jak najbardziej. Zbieram dupę w troki, manele i jazda w miasto! Dojeżdżam na miejsce, parę uwag odnośnie roweru, przerzutek itd., bo to w końcu pierwszy raz na szosie!
Jadę spokojniutko, po ulicach Rzeszowa do domu sprawdzając i wyczuwając rower. Docieram pod dom - tu poprawiam sprężyny pedałów, bo za łatwo oddawały i często mnie wypinało, pstrykam parę fotek i jazda na trasę!!!
Piękny prawda O.O - oto VECTOR DARMAH
Cel - Błażowa, średnia minimum 30km/h (choć aby zaspokoić umysł wolał bym bliżej 35+), total destruction, czyli Don't try or die fighting!
Pierwsze co mi się rzuca w oczy jadąc przez Budziwój, to fakt, że rower rozpędza się bardzo gładko, dość szybko nabiera prędkości ale także dość szybko wytraca prędkość. Kolejnym spostrzeżeniem były super beznadziejne pedały, które ledwo trzymały bloki- albo nauczyłem się za bardzo szarpać, albo miałem za dużo mocy :P
Niestety, pierwszy podjazd, dobre tempo i chyba skurcz dwugłowego uda, staję na "szczycie" w Budziwoju, rozmasowywuję nogę, rozciągam i jadę dalej. Napisałem chyba skurcz, bo rzadko kiedy mam coś takiego.
Im dalej tym zaczyna ciut brakować poweru do utrzymywania prędkości. Nogi nie były dziś najświeższe i to swoją drogą utrudniało założony cel.
Jednak po pewnym czasie przyzwyczaiłem się do pozycji na rowerze, do słabych hamulców i jechało się coraz lepiej. Ehhh lepiej względem roweru, bo tym razem wiatr dawał się ostro we znaki, kolejny raz skutecznie redukując moc i prędkość. Szlak by go :P
Pierwszy prawdziwy podjazd całkowicie obnażył dzisiejsze braki mocy ale za to miałem pretekst żeby zrobić parę fotek :D
Amazing O.O
Niesamowity wzór karbonu opiewany promieniami słońca sprawiał wrażenie, że jadę milionem dolarów :D
Jadę, jadę, za Błażową zatrzymuję się w sklepie po 2 Marsy. Wprowadziłem rower do sklepu i od razu dowiedziałem się co to za zwyczaje! Stara łupa siedząca za kasą chyba nie wiedziała, że ten rower jest warty tyle co pół sklepu! Pomyślałem sobie "wal się na ryj", wziąłem batony i wyszedłem!
Dalej drę do domu ile sił w nogach, dojeżdżam pod dom, sprawdzam (dzikusiasty) licznik - jupi MISSION COMPLETED!
Dystans trasy nie licząc dojazdu do miasta to: 60.92 km czas 2h 28 sek. Średnia: 30,375624 km/h. Nieźle ale spodziewałem się, że mam mocniejsze nogi. No cóż- inna pozycja, inna część mięśni pracowała, inaczej się prowadziło tę piękną machinę, to wszystko chyba :)
Dystans całej trasy (od domu do domu+ dojazd do miasta): 64.65km, czas 2h 8min 23sek, czyli średnia: 30.214203 km/h. W mieście też zapierdalałem jak głupi także średnia ledwo spadła :P
Ogólne wrażenia- rower szosowy to jest moc w czystej postaci. Lekki bo ten ważył tylko 8,2kg. Rozpędza się dobrze, szybki jak pieron. Jak będę miał środki to kupię sobie taką maszynę :) (ale kiedy to nastąpi ehhh)
A i żeby wyjaśnić dziwaczną prędkość maksymalną- to wina GPSa który wyjątkowo zwariował i dzięki temu jestem najszybszym kolarzem na całym świecie z prędkością maksymalną 2308km/h (około 1.8841 Macha) !
(potwierdzenie- patrz sports-tracker)
(tak naprawdę jechałem maksymalnie około 60km/h gdyż pedały nie pozwalały na szybszą jazdę i działały jak chip w samochodzie, który odcina paliwo przy ponad 250 km/h)
Mapki:
...
- DST 46.72km
- Teren 2.00km
- Czas 02:01
- VAVG 23.17km/h
- VMAX 79.10km/h
- Temperatura 26.0°C
- Kalorie 1395kcal
- Podjazdy 645m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Znów gorąco i górki
Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0
...
Znów na górki i znów gorąco, może nie tak jak w niedzielę czy poniedziałek ale lało się ze mnie strumieniami. Najpierw Słocina, później na dół i podjazd pod Malawę, zjazd do Woli Rafałowskiej i dalej na Zabratówkę bodajże. Później przez Błędową Tyczyńską do Chmielnika, następnie podjazd znów w kierunku na Malawę i zjazd superanckim zjazdem. Dalej podjazd na Słocinę obok Rzeszów 13 i przez grań do zjazdu z Matysówki.
Trasa fajna ale brakuje miejscami osoby towarzyszącej podobnej mocy. Nie ma z kim pogadać, z kim się pościgać. Tempo takie sobie, zważywszy na duży wiatr i brak towarzystwa to i tak całkiem niezłe.
Something new, something lite, something fast... Test is comming soon...
Mapki:
...
- DST 6.87km
- Czas 00:19
- VAVG 21.69km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 19.3°C
- Kalorie 183kcal
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Tour de Pologne Rzeszów
Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 0
...
Nie był bym sobą jak bym nie poszedł zobaczyć największego rzeszowskiego, rowerowego wydarzenia roku - 70 Tour de Pologne Kraków- Rzeszów.
Godzina 17:34 jeszcze oglądam kolarzy w telewizji, jak tylko zaczęli zjeżdżać z Budziwoja dawaj po rower i but na Podwisłocze. Przez tłum ludzi dostrzegłem peleton. Znalazłem dobre miejsce, ustawiłem się, nie jadą, nie jadą... nagle słyszę pisk opon i huk za plecami! Obracam się, a tu na ziemi leży 2 rowerzystów, którzy poszli na czołówę! Jeden szybko wstał i się pozbierał drugi siedzi na ziemi z zakrwawionym nosem. Chłopak obok mnie podbiegł i pytał czy się nic nie stało, nawet wzywali pogotowie ale nawet nie chciało im się jechać bo drogi pozamykane i pół miasta odcięte. Pozbierali manele i pojechali w swoje strony.
Ale ale jadą. Najpierw ucieczka, za nimi parę set metrów peleton. Szum opon, się zbliża, przejeżdżają i... naglę czuję podmuch powietrza pędzącego peletonu i moc jaką emanuje! Piekielna siła!
Drugie okrążenie - peleton zbliża się do ucieczki. Znów śmignęli! Zmieniam pozycję obserwacyjną na Most Zamkowy.
Zmów jadą i znów podmuch powietrza peletonu. Czad!
Później podjechałem na metę i zdążyłem na "koronację" polaków - Rafała Majki nawet kilkukrotnej :)
Zaczyna padać deszczyk, trzeba się zmywać - no to ogień z dupy i dawaj po jeszcze ogrodzonej trasie ale już otwartej. Jadę sobie ponad 30km/h przez miasto, potem wypadam na Podwisłocze, dwó-pasmówka, stoi samochód po lewej i z około 15 osób po prawej. Na liczniku grubo ponad 30km/h (około 40) i nagle zza auta pojawia się typek. Idzie jak krowa po pastwisku. No dobrze z prawej go nie minę to składam się w lewo, już mam wychodzić tak jakby zza "ludzkiej przeszkody", a ten matoł skończony zamiast iść jak szedł staje w miejscu!! No i kur** jeb go z bara i jadę dalej! Następnym razem będzie patrzył co robi i jak!
Z drugiej strony mogłem jechać wolniej ale nie czuł bym tej "mocy" z trasy, którą pozostawili kolarze pędząc paręnaście minut temu!
Jakie wnioski?! Zapierdalać trzeba, bo życie jest zbyt krótkie żeby być wolnym!!! <- oczywiście z uwagą na innych rzecz jasna :)
Edit: Filmy i zdjęcia pojawią się na dniach :)
...
- DST 22.27km
- Czas 00:51
- VAVG 26.20km/h
- VMAX 82.30km/h
- Temperatura 27.3°C
- Kalorie 593kcal
- Podjazdy 278m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Gorącooo
Niedziela, 28 lipca 2013 · dodano: 29.07.2013 | Komentarze 0
...
Niedzielne popołudnie, a gdzie tam! Niedzielny wieczór - 19:07 ruszam na rower. Na początku jak zwykle rozgrzewkowo, większa kadencja. Od początku gorąco jak cholera. Pierwszy podjazd - Matysówka. Gorącooooo!
Od razu chcę z blatu, jadę, cisnę i 100m przed pierwszym spadem brakuje sił. Gorąco odebrało skutecznie moc. Dalej dużo spokojniej, bo sił coraz mniej. gorąco.
Dopiero na szczycie zapomniałem o gorącu! Potem najlepszą temperaturą dla ciała miałem przy 82.3km/h :P
Dalej podjazd na Rzeszów 13, też w miarę spokojnie. Potem sprawnie zjechałem Słocinę, bez szaleństw i dawaj do domciu.
Oby trochę spadły temperatury, bo to jest powoli nie do wytrzymania! (temperatura niby 27 coś ale tak naprawdę od asfaltu i po nagrzaniu terenu odczuwałem ją jako 40+*C)
Mapki:
...
- DST 33.98km
- Teren 2.00km
- Czas 01:47
- VAVG 19.05km/h
- VMAX 73.90km/h
- Temperatura 23.8°C
- Kalorie 858kcal
- Podjazdy 544m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Z mamą
Czwartek, 25 lipca 2013 · dodano: 26.07.2013 | Komentarze 1
...
Żeby ciut odpocząć od zapierdzielania wybrałem się na rower ale z mamą :)
Mama to bardzo skuteczny spowalniacz. Najpierw Druga Strona, potem zjazd do Kielnarowej i wspinaczka na Borówki, terenem. Następnie zjazd do Chmielnika i podjazd w kierunku na Malawę na najfajniejszy zjazd w okolicy. Potem podjazd obok Rzeszów 13 i zjazd Słociną do domu.
Na Borówkach widzieliśmy paralotniarzy i nawet udało mi się zarejestrować start jednego z nich.
W Chmielniku lekkie zamyślenie i zjeżdżam przy 40+km/h na pobocze z piachu ale szybko wracam na asfalt z podniesionym tętnem i lekkim strachem w oczach. Potem mały wyścig z porąbanym kierowcą autobusu który nie zna chyba zasady- "jak nie masz czym to nie wyprzedzaj". Było parę gestów w jego kierunku i wyprzedzanie, podpięcie się itd.
Ze Słociny wyprzedzam 2 auta, które jechały powoli. Dopiero później okazało się dlaczego. Na końcu zjazdu stał radiowóz z suszarką. Specjalnie się rozpędzałem, a ci nie chcieli mi zmierzyć prędkości :) niesprawiedliwe po prostu :P
Mapka:
...
- DST 38.29km
- Teren 21.00km
- Czas 02:06
- VAVG 18.24km/h
- VMAX 66.60km/h
- Temperatura 19.2°C
- Kalorie 1472kcal
- Podjazdy 615m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Siła wyższa...
Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 2
...
Wczoraj umówilismy się z mr Pawłem Muchą na małą przejażdżkę. Dostaję telefon czy aby nie chciał bym pojechać gdzieś terenem. Myślę sobie - "Spoko i tak zaimplementowałem Slime to co może pójść źle". O 18.20 wyruszam na Matysówkę.
Jadę sobie dwupasmówką koło 40km/h. Skręcam w kierunku na Matysówkę (za katedrą), za mną zbliża się jakiś samochód. Skręcam, pojazd mnie wyprzedza, a z samochodu jakaś laska macha do mnie O.o hmm odmachuję i z uśmiechem na twarzy jadę dalej :)
Podjazd w całkiem dobrym tempie aczkolwiek bez szaleństw, ze względu na to że to pierwszy podjazd i traktuję go rozgrzewkowo.
Na szczycie spotykam mr Pawła na KTMie i jedziemy. Pierwszy całkiem fajny zjazd obok Rzeszów 11, terenem. Dość spokojnie, wszystko w porządeczku.
Dalej jedzie się też dobrze, trasa przemyślana, dość techniczna miejscami co obnaża całkowicie moje słabe umiejętności w terenie ale jadę dalej.
Jeden zjeździk poprzecinany był dosłownie muldami w poprzek drogi - niby nic a jednak. Pierwsza mulda, druga trzecia i jebut w pole pszenicy! Zaorałem komuś kawałeczek pola ale szybko się pozbierałem i jedziem dalej :)
Po około 20 paru kilometrach mr Paweł staje na moją prośbę na pamiątkową fotkę, patrzy a tu luz na kole. Wydaje się że koniec jazdy lecz skasowanie ręką na szczęście pomaga.
Dalej podjazd zajebiście stromy po polach na Malawę. Tracę rytm i muszę podprowadzić. Dalej jadę.
Potem uderzamy na Cierpisz. Wreszcie jakiś szeroki zjazd, puszczam hamulce i nie mówię tu o tych w rowerze, tylko tych umysłowych. Nie mija 20sek i przy ponad 50km/h słyszę obijającą się o kamienie rawkę. Staję w mgnieniu oka i sprawdzam co się stało. Zero powietrza w zaslimionym kole. KURWA MAĆ myślę sobie!
Ściągamy oponę a tu wylewa się ciut slima, który pod wpływem szybkiego ujścia ciśnienia rozbryznął się po całej oponie (od środka). Sprawdzamy dętkę- niby nic. W oponie też nic nie ma. Dopiero po paru minutach znajduję ponad 1 cm dziurę :(
Mega wkurw, czyszczę wszystko, dętka w krzaki (bo to dziura boczna), zakładamy zapas i ruszamy z powrotem na górę ze względu na nadchodzące ciemności.
Na szczycie Słociny wyprzedza nas Toyota Yaris, rozłączamy się i zaczynam gonić "mój" samochód. Na jednym z zakrętów dokręcam ile sił i wyprzedzam auteczko. Typ pomyślał sobie chyba: "What a black something- it came from nowhere!". I zapierdzielam co sił w nogach.
Po dotarciu pod dom sprawdzam parametry z licznika - V-max 66.6km/h O.o Czyli jednak to była sprawka sił nadprzyrodzonych (wyższych). Moja teoria jest taka, że to natura nie chce mnie chyba widzieć w terenie i te dwie przebite dętki o tym świadczą! Dlatego śmiem twierdzić, że to był jeden z ostatnich terenowych wyjazdów w tym sezonie.
Mapki:
...
- DST 85.44km
- Teren 4.00km
- Czas 03:23
- VAVG 25.25km/h
- VMAX 61.20km/h
- Temperatura 25.2°C
- Kalorie 2317kcal
- Podjazdy 799m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Hardkore z tatą i z wujkiem, w większości :)
Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 1
...
Kupiłem dętkę, 2x Slime na 2 koła po 4 zł każde, zaimplantowałem do roweru i umysł osiągnął stan zadowolenia rowerowego :) (po mega wkurzeniu na głupi gwóźdź)
Dziś umówiliśmy się z wujkiem Robertem w Tyczynie na "małą" przejażdżkę. Ruszamy. Najpierw spokojnie, a później na dwó-pasmówce dogania mnie 4 szosowców. No to dawaj za nimi 36-40km/h i się trzymam. Lekkie zdiwko na ich twarzach - bezcenne. Potem podjeździk na rynek w Tyczynie - 30km/h i wyprzedzam wszystkich, a później dojeżdża do mnie typ i mówi - tu cytuję: "Myślisz, że masz szansę z nami?" Odpowiedź - "Nie ale spróbuję". Doganiam go, a ten od razu mówi - "My po *wyścigu dziś*". Pomyślałem sobie, że leszcz i dojechałem do skrętu w lewo pod dom wujka i czekam na tatę (2 min). Czad na maxa!
Ruszamy spod domu wujka i dalej pokazuje mapka.
Na trasie - znów udało mi się podpiąć za autobus i prawie z Dynowa do Błażowej się dosłownie zapierdalało!
Potem autobus stanął w Błażowej i nie udało mi się go już później złapać.
Za Borkiem wyprzedza mnie dwóch kolarzy - laska i gośćiu za nią O.o No to dawaj za nimi 36-37, a typ mówi szybciej O.o Trzymam ich rytm i dojeżdżamy do rozdroża, wykorzystując prędkość wyprzedzam ich. Później do samego Tyczyna jedziemy "razem", a w zasadzie w większości trasy wiozą się na kole za mną -.- Laska atakuje koło kościoła w Kielnarowej, za nią gość ale on szybko wymięka i jedzie ze mną. Mówię mu, że niezła laska (rowerowo) a ten odpowiada: "Ma koła 28" i to tyle" O.o
Później stwierdzam, że mam trochę siły i bez pierdnięcia wyprzedzam tą bardzo szybką laskę (zresztą bardzo ciekawą i nie mówię w sensie rowerowym i jechało się za nią krótko ale ciekawie :D )
Patrzę za nimi, a ci jadą już po chodniku i odpadli. A wyprzedzając mnie pierwszym razem patrzyła na mnie z drwiącym uśmieszkiem myśląc- "co za leszcz damy mu radę - a tu dupa :P
Ehh nie ma to jak skopać kilka tyłków.
Ale przecież napisałem, że jechałem z tatą i z wujkiem - zapomniałem dodać, że jak złapałem autobus to zostawiłem ich ho ho przed Błażową :)
Tata dojechał do domu dokładnie o 16 min później niż ja - jest MOC!
...
- DST 14.92km
- Teren 1.00km
- Czas 00:33
- VAVG 27.13km/h
- VMAX 53.60km/h
- Temperatura 30.3°C
- Kalorie 392kcal
- Podjazdy 77m
- Sprzęt Kross LEVEL A8
- Aktywność Jazda na rowerze
Zajebany gwóźdź i koniec jazdy!
Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 18.07.2013 | Komentarze 0
...
A miało być tak pięknie- terenem na Grochowiczną, potem na Przylasek i dalej na Słocinę a potem kto wie... A tu jadę sobie na Racławówkę, wjeżdżam teren 100m, 200m nagle jeb! Coś zaczyna stukać. Staję, patrzę na przednią oponę - nic. Patrzę na tylną, a tu kurwa 4cm gwóźdź grubszy od zapałki wbity w oponę. Myślałem że mnie krew zaleje. Dlatego zmieniłem dętkę i od razu zawróciłem bo chyba by mnie szlag trafił jak bym znów złapał gumę.
Teraz trzeba kupić slime i dętkę najprawdopodobniej. Niech to szlag trafi jasny nagły!
Mapka:
...