Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi matajsenPL z miasteczka Rzeszów. Mam przejechane 16948.42 kilometrów w tym 1359.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.87 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 110447 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy matajsenPL.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 38.29km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 18.24km/h
  • VMAX 66.60km/h
  • Temperatura 19.2°C
  • Kalorie 1472kcal
  • Podjazdy 615m
  • Sprzęt Kross LEVEL A8
  • Aktywność Jazda na rowerze

Siła wyższa...

Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 2

...


Wczoraj umówilismy się z mr Pawłem Muchą na małą przejażdżkę. Dostaję telefon czy aby nie chciał bym pojechać gdzieś terenem. Myślę sobie - "Spoko i tak zaimplementowałem Slime to co może pójść źle". O 18.20 wyruszam na Matysówkę.

Jadę sobie dwupasmówką koło 40km/h. Skręcam w kierunku na Matysówkę (za katedrą), za mną zbliża się jakiś samochód. Skręcam, pojazd mnie wyprzedza, a z samochodu jakaś laska macha do mnie O.o hmm odmachuję i z uśmiechem na twarzy jadę dalej :)

Podjazd w całkiem dobrym tempie aczkolwiek bez szaleństw, ze względu na to że to pierwszy podjazd i traktuję go rozgrzewkowo.

Na szczycie spotykam mr Pawła na KTMie i jedziemy. Pierwszy całkiem fajny zjazd obok Rzeszów 11, terenem. Dość spokojnie, wszystko w porządeczku.

Dalej jedzie się też dobrze, trasa przemyślana, dość techniczna miejscami co obnaża całkowicie moje słabe umiejętności w terenie ale jadę dalej.
Jeden zjeździk poprzecinany był dosłownie muldami w poprzek drogi - niby nic a jednak. Pierwsza mulda, druga trzecia i jebut w pole pszenicy! Zaorałem komuś kawałeczek pola ale szybko się pozbierałem i jedziem dalej :)

Po około 20 paru kilometrach mr Paweł staje na moją prośbę na pamiątkową fotkę, patrzy a tu luz na kole. Wydaje się że koniec jazdy lecz skasowanie ręką na szczęście pomaga.



Dalej podjazd zajebiście stromy po polach na Malawę. Tracę rytm i muszę podprowadzić. Dalej jadę.

Potem uderzamy na Cierpisz. Wreszcie jakiś szeroki zjazd, puszczam hamulce i nie mówię tu o tych w rowerze, tylko tych umysłowych. Nie mija 20sek i przy ponad 50km/h słyszę obijającą się o kamienie rawkę. Staję w mgnieniu oka i sprawdzam co się stało. Zero powietrza w zaslimionym kole. KURWA MAĆ myślę sobie!
Ściągamy oponę a tu wylewa się ciut slima, który pod wpływem szybkiego ujścia ciśnienia rozbryznął się po całej oponie (od środka). Sprawdzamy dętkę- niby nic. W oponie też nic nie ma. Dopiero po paru minutach znajduję ponad 1 cm dziurę :(





Mega wkurw, czyszczę wszystko, dętka w krzaki (bo to dziura boczna), zakładamy zapas i ruszamy z powrotem na górę ze względu na nadchodzące ciemności.

Na szczycie Słociny wyprzedza nas Toyota Yaris, rozłączamy się i zaczynam gonić "mój" samochód. Na jednym z zakrętów dokręcam ile sił i wyprzedzam auteczko. Typ pomyślał sobie chyba: "What a black something- it came from nowhere!". I zapierdzielam co sił w nogach.

Po dotarciu pod dom sprawdzam parametry z licznika - V-max 66.6km/h O.o Czyli jednak to była sprawka sił nadprzyrodzonych (wyższych). Moja teoria jest taka, że to natura nie chce mnie chyba widzieć w terenie i te dwie przebite dętki o tym świadczą! Dlatego śmiem twierdzić, że to był jeden z ostatnich terenowych wyjazdów w tym sezonie.

Mapki:




...





Komentarze
matajsenPL
| 18:30 piątek, 26 lipca 2013 | linkuj Zależy jaki mam dzień. Czasem lepiej pozapierniczać po asfalcie i nie trzeba myć roweru.
Mic
| 07:21 czwartek, 25 lipca 2013 | linkuj ale przyznasz że miło się jedzie w terenie?;>
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zensp
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]